Okiem młodego społecznika

Czyli o otaczającej nas rzeczywistości, która w ostatnim czasie przysparza coraz większych zawrotów głowy. Ale też o tym, jak w tych trudnych czasach przekazać prawdę w taki sposób, aby nie zostać oskarżonym o stronniczość. Będzie też o wyciąganiu ostatecznych dział i wojnie przy użyciu hejtu, kłamstw i manipulacji w postaci broni, więc serdecznie zapraszam do lektury.

Okiem młodego społecznika – nie jest łatwo, ale czy ktoś kiedykolwiek powiedział, że tak będzie? Z Drezdenkiem związany jestem od wielu lat, mieszkam tutaj, a w ostatnim czasie coraz więcej działam. Od dawna jestem zapalonym obserwatorem tego, co dzieje się w zmieniającym się świecie, ale w szczególności tego, co ma miejsce w mojej najbliższej okolicy. Tej, której wystawiając rękę przez otwarte okno, mogę dotknąć.

Dzisiaj tym oknem na otaczający nas świat są niezaprzeczalnie media, które w ciągu ostatniego roku dynamicznie się rozwinęły. Mamy przecież nową (ale starą) Gazetę Drezdenecką, Twoje Wieści, a od nie dawna znów działa iDrezdenko, na łamach którego czytacie ten artykuł. Ale jak w tych istnie szekspirowskich czasach, w których „dwa rody toczą wojnę”, zachować dystans i neutralność, niczym Szwajcaria na przestrzeni ostatnich lat? Jak w sytuacji, w której po części zgadzasz się z obiema stronami, zachować równowagę w przekazywaniu informacji? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie jest to wielce skomplikowane, ale jeśli dokładnie się przyjrzymy, zauważymy, że sytuacja nie jest wcale taka prosta.

Kiedy otrzymałem propozycję współpracy przy reaktywacji dawnego Drezdenka Bez Cenzury, wiedziałem, że nie będzie łatwo. Od razu pomyślałem, że znalazłem miejsce, w którym będę mógł dać upust swoim emocjom i nie będę musiał wdawać się w kolejne bezsensowne kłótnie w Facebookowych komentarzach. Szybko uświadomiłem sobie, że mając do dyspozycji takie narzędzie jakim jest internetowy portal, i zasięgi jakie on generuje, muszę wypracować w sobie ten „dziennikarski profesjonalizm”, mimo że nie posiadałem ogromnego doświadczenia w tej dziedzinie. Ale właśnie – jak zachować ten profesjonalizm pisząc artykuł tak, aby być zgodnym z otaczającą nas prawdą, ale jednocześnie nie narazić się na oskarżenia o stronniczość? W dzisiejszych czasach chyba nie jesteśmy w stanie dogodzić wszystkim.

Niedawno wdając się w internetową dyskusję, mój rozmówca nadał mi tytuł „tuby propagandowej” obecnych włodarzy Drezdenka. Doskonale znając definicję tego sformułowania, chciałem się dowiedzieć skąd się wzięła garstka ludzi, która tak uważa. Analizując wszystkie moje artykuły i komentarze, doszedłem do wniosku, że chwalenie się swoim odrębnym zdaniem jest głównym zapalnikiem takich dyskusji. Ale widząc, że ktoś perfidnie manipuluje opinią publiczną, bo ma do tego odpowiednie środki, nie jestem w stanie nie spróbować odpowiedzieć takiej osobie. Szkoda tylko, że w takich sytuacjach mój rozmówca, który nigdy nawet mnie nie widział, czując przegraną nagle wyciąga moje prywatne ekscesy (które ktoś mu podpowiada), jakby doskonale mnie znał. Ale z braku argumentów najłatwiej jest kogoś zaatakować personalnie, w taki czy w inny znany nam sposób.

Biogazownia. I właściwie tyle wystarczy napisać, żeby duża część osób czytających ten felieton przewróciła oczami i szybkim ruchem zamknęła kartę przeglądarki. Wielu ludzi, ilekroć tylko słyszy ten jeden wyraz z ust rozmówcy, ma ochotę odwrócić się na pięcie i odejść. Prawda jest taka, że przy temacie biogazowni zostali już tylko najwytrwalsi, od początku zaangażowani zawodnicy z obu stron, dlatego nie chcę już sprawy inwestycji dłużej tutaj wałkować, bo wszyscy doskonale wiemy jak wygląda obecna sytuacja. Chciałbym za to, żebyśmy spojrzeli na sprawę biogazowni z nieco innej perspektywy.

Kto obserwuje spór o biogazownię, ten z pewnością już zauważył, że w tej wojnie biogazownia nie jest głównym celem. Jak wierzyć najsłynniejszemu uczestnikowi tej batalii, który wmawia nam, że walczy o dobro i zdrowie mieszkańców, jednocześnie mówiąc, że „koniecznie musimy rozejrzeć się za własnym wysypiskiem! Wożenie śmieci poza Gorzów to nie jest dobry pomysł!”. Osoba racjonalnie myśląca wywnioskować może, że biogazownia jest kuriozalną inwestycją w gminie, gdzie 80% jej obszaru stanowią lasy, ale wysypisko śmieci możemy postawić ot tak. Tak właśnie wygląda obiektywizm pani należącej do Społecznego Towarzystwa Obrońców Przyrody. Tej samej pani, która w każdym możliwym momencie atakuje samorząd Drezdenka. Właśnie tutaj dochodzimy do sedna, bo w całej tej walce chyba nie chodzi o biogazownię tylko o fakt, kto jest burmistrzem.

Jeśli obserwujecie naszą drezdenecką scenę polityczną, to pamiętacie, że odkąd gabinet burmistrza objęła Karolina Piotrowska, zaczęły się ataki na nią i na osoby, które afirmują jej działalność. Pamiętacie z jakim hejtem spotkali się włodarze po tym, jak postanowiono zakopać basen i wybudować tam żłobek wraz z przedszkolem? Bo przecież jak można zniszczyć historyczną budowlę (która w praktyce już nie istniała)! Pierwotnie ta inwestycja miała powstać w centrum miasta, przy drodze wojewódzkiej i bez możliwości budowy odpowiedniego zaplecza, ale na szczęście teraz leży w spokojnej okolicy i z dala od głównych dróg. Oczywiście złośliwi dopytują, ile gmina będzie „dokładać” do żłobka, ale to nawet ja mogę stwierdzić, że jeśli w ogóle, to mniej niż do basenu, który obiecał wybudować Pan Maciej Pietruszak.

Taka sama sytuacja ma teraz miejsce z biogazownią. Od kilku miesięcy słyszymy: „To pani wina, pani burmistrz!”, „Dlaczego nie walczy pani o dobro mieszkańców!” i moje ulubione „Jaki ma pani w tym interes!?”. Te same osoby cały czas zarzucają obecnym władzom, jakby to oni byli winni całemu temu zamieszaniu, ale o tym możecie przeczytać tutaj, bo nie chcę poruszać tego samego wątku kłamstw i manipulacji w nieskończoność. Pragnę zaznaczyć, że nie bronię ślepo pani Karoliny, bo mam w tym interes, czy jak to ktoś kiedyś określił, jestem „chłopcem na posyłki”, ale dlatego, że popieram jej działania, ponieważ wiem, że sam postąpiłbym podobnie oraz zdaję sobie sprawę, ile czasu i pracy wkłada „cesarzowa” Drezdenka w swoje „burmistrzowanie”.

Kończąc, chciałbym tylko życzyć wytrwałości sobie, włodarzom miasta i wszystkim mieszkańcom Drezdenka, bo przed nami jeszcze niejeden taki problem do rozwiązania. Zaś osobom po drugiej stronie – tym które uważają mnie za swojego wroga – życzę większej pokory, i jeszcze raz pokory. Resztę zainteresowanych odsyłam do pozostałych artykułów na iDrezdenko, gdzie głównym źródłem wiadomości są newsy, a nie felietony, jak ten, który właśnie przeczytaliście.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*