Mimo, że prokuratura dopiero co rozpoczęła śledztwo w sprawie tragicznej śmierci małżeństwa w jednym ze strzeleckich bloków, burmistrz Mateusz Feder wyciągnął konsekwencje z działań pracowników Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
19 maja w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Wyzwolenia w Strzelcach Krajeńskich odnaleziono zwłoki małżeństwa. Wstępne wyniki autopsji wykazały, że 84-latek zmarł w wyniku niewydolności krążeniowo-oddechowej. Taką samą przyczynę wskazano u partnerki mężczyzny, jednak sekcja zwłok wykazała, że zmarła ona 4-5 dni później, dlatego śledczy nie wykluczają, że przyczyną śmierci kobiety mógł być głód. O całej sprawie pisaliśmy tutaj.
Wczoraj, 29 maja, odbyły się uroczystości pogrzebowe małżeństwa. Mieszkańcy Strzelec Krajeńskich mówią o niebywałej tragedii jaka spotkała ich miasto i zarzucają pracownikom MGOPS, że nie zapobiegli śmierci dwóch osób, mimo że interweniowali w tej sprawie. Jak podkreślają, byli to bardzo dobrzy ludzie.
W piątek burmistrz Strzelec Krajeńskich spotkał się z Marianem Ambrożukiem – Dyrektorem MGOPS, który przedstawił raport z 19 maja, kiedy to sąsiedzi 80-latków pierwszy raz zawiadomili ośrodek opieki społecznej o trudnej sytuacji w mieszkaniu „za ścianą”.
Jeśli się popełni błąd, to trzeba ponieść za to karę.
Mówił M. Feder w rozmowie z dziennikarzami Polsat News
Konsekwencją zaistniałych wydarzeń było udzielenie M. Ambrożukowi nagany oraz zwolnienie pracownika socjalnego, który zajmował się sprawą małżeństwa i uznał, że sytuacja nie jest nagła. MGOPS zamierza wprowadzić specjalny system cyklicznych wizyt u osób starszych, które wcześniej nie chciały pomocy, aby takie sytuacje nie zdarzały się już w przyszłości.
Mateusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich, zapowiedział, że wystosuje pismo do rządu z postulatem zmiany prawa, aby zapobiegać takim sytuacjom w całej Polsce. Sprawą zajmuje się na razie Prokuratura Rejonowa w Strzelcach Krajeńskich, która prowadzi śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia oraz nieudzielenia pomocy.
Dodaj komentarz